Przy okazji tej powtórki wykorzystałam własny, portugalski biszkopt...
I jeszcze pierścienie do deserów z
Tchibo, poprzednio wykorzystywane do panny cotty...
A tiramisu zrobiłam jak zwykle, w najprostszy z możliwych
sposobów, choć tym razem bez jajka i połowę porcji.
A wyszło jak zawsze pyszne... i jeszcze przyjemniejsze w odbiorze!
Aż uśmiech sam się maluje na twarzy, gdy widzi się taką fotkę ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmi tiramisu zawsze się rozwala:( Twoje jest pięknie podane
OdpowiedzUsuńi jeszcze takie ładne!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa, i polecam pierścienie, z nimi na pewno nic się nie rozwali, spróbuj Babko!
OdpowiedzUsuń