wtorek, 3 lutego 2015

Amarantous Tour



Kiedy będziecie to czytać, ja niechybnie będę stała pod Wieżą...

Będę wdychała paryskie powietrze i rozkoszowała  moje oczy dziełami sztuki, a uszy pięknem francuskiego języka.

Dzisiaj wieża z amarantusa, choć a la Eiffla...

Słodkość ta powstała dzięki Pati od której "podkradłam" przepis, Pati dzięki, zasyłam całusy...

Podwójna porcja składająca się ze 100 gramów amarantusa, 100 gramów żurawiny (pokrojonej drobno), czekolady białej (2x100 g), mleczka skondensowanego słodzonego (160 gramów), dwóch łyżek oleju.

Białą czekoladę rozpuszczamy w wodnej kąpieli i potem mieszamy z mleczkiem i całą resztą. Następnie wkładamy w blaszkę wyścieloną papierem do pieczenia i dość solidnie ugniatamy, można położyć papier do pieczenia i dopiero na nim ugniatać - to też patent Pati - dzięki! Moja wieża była ugniatana bez papieru i ułożona na blachę. Taką dużą... z piekarnika...

Piec w temperaturze ok. 170 st. Celsjusza przez ok. 10 min. Gdy się zarumieni, wyłączyć. Wieża piekła się ciut dłużej i dlatego jest bardziej chrupiąca, ot co!

Pyszna sama w sobie, wprost urzekająca!!!
Smakuje w towarzystwie jogurtu naturalnego i smakuje w samotności...

Słodko...
Chrupiąco...
Po parysku...



2 komentarze:

A ja na to...