Advocat, ajerkoniak…
Receptura
strzeżona…
Ale można
przecież eksperymentować!
Pan J. robi wg
przepisu, jak poniżej, przy założeniu oczywiście, że ja nie eksperymentowałam i
nic w przepisie nie pomieszałam…
Otóż:
10
żółtek
2
szkl. cukru
cukier
waniliowy
mleko
zagęszczone niesłodzone (500 ml)
1
szkl. mleka
¼
litra spirytusu
Na początek żótłka ubijamy
z cukrem i cukrem pudrem. Mleko przegotowane i ostudzone, mieszamy z mlekiem
zagęszczonym. Po wymieszaniu, mieszamy z ubitymi żółtkami. I na sam koniec,
cały czas miksując na wolnych obrotach, dolewamy powolnym, naprawdę powolnym
strumieniem spirytus… Ma być tak wolno, że niemal sączy się kroplami… Co
zapobiec może ewentualnemu zepsuciu się, czyli zwarzeniu trunku, na skutek
ścięcia się białka…
No i?
…do kawy, do deseru, do
osłodzenia sobie chłodnego, listopadowego wieczoru...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A ja na to...