Każdego
lata zdarza się…
Są
maliny...
No i
wtedy wiadomo…
Tarta
jest dla mnie wtedy takim miłym musem!
Zrobiłam
tartę i jak zwykle przydała mi się moja wcześniejsza baza dotarty
cytrynowej, czyli na ciasto użyłam:
250 g
mąki
szczypta
soli
60 g
cukru
125 g
schłodzonego masła
1 duże
jajko
lodowata
woda
No
i można powiedzieć, że tradycją jest już krem
napoleonkowy od Liski, dokładnie wg proporcji, które podaje na
swojej stronie, czyli
takich jak poniżej:
2
szklanki mleka
szklanka cukru
szklanka mąki
4 jajka
2 łyżki masła
cukier waniliowy
szklanka cukru
szklanka mąki
4 jajka
2 łyżki masła
cukier waniliowy
Mąkę
po przesianiu wymieszać z jedną szklanką mleka i dodać do jajek
ubitych wcześniej z cukrem (na puszysty krem), całość wlać do
wrzącego mleka i stale mieszać aż do zgęstnienia. Na końcu dodać
masło, można też cukier waniliowy, a ja tym razem dodałam
odrobinę wanilii z laski...
Tartę
włożyłam w blaszkę o średnicy cm. 30
Ciasto
jak zwykle powędrowało na 15 minut do schłodzenia. Następnie
rozwałkowane na blaszkę – piekłam ok. 20 minut bez żadnych
obciążeń fasolką lub czymś innym. Kiedy baza tarty
wystygła ułożyłam krem, a na nim maliny...
Schłodziłam...
I
już!
Potem
tylko zachwyt...