Jedną kieszeń w zamrażalniku mam pełną małych, przezroczystych pakunków. Pakunków z pierogami.
L. zrobiła nam mały zapas przed wyjazdem na wakacje.
Wystarczy zagotować wodę i wrzucić małe ślicznotki na niedługą chwilę. Pierogi są pierwszej klasy, z wołowiną. Posypane pieprzem ziołowym i okraszone kawałkami młodej cebuli.
Bez końca...
Bezcenne...
Najlepiej bez liku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A ja na to...