wtorek, 9 kwietnia 2013
Moje drugie smakowanie...
Moje drugie jego smakowanie i zarazem powrót wspomnień z dzieciństwa...
Tak bowiem zapamiętałam tamtego kurczaka, z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku...
I cieszę się, że mogłam odnaleźć jego namiastkę w tym dzisiejszym, cywilizowanym kurczaku zagrodowym
Hoduje się go w małych, rodzinnych fermach na Podlasiu. No i genetycznie pochodzi od wiejskich kur, czyli ma jednak coś z mojego dzieciństwa....Karmiony jest wyłącznie naturalną, niemodyfikowaną genetycznie paszą roślinną, w efekcie czego jest mniej otłuszczony i regularniej umięśniony, a jego skórka jest cieńsza.
I niesamowicie chrupka po upieczeniu!!!
Mojego zagrodowego natarłam dzień wcześniej solą morską i pieprzem oraz oliwą z oliwek i pokropiłam sokiem z jednej pomarańczy.
Do jego przyrządzenia potrzebowałam również:
1 koper włoski
2 cykorie
kilka ząbków czosnku
świeże zioła: tymianek i bazylia
płatki suszonej chili
Fenkuł przekroiłam na pół wzdłuż i pokroiłam na plasterki. Część z tych plastrów umieściłam w środku kurczaka wraz z czosnkiem. Cykorie przekroiłam na pół i ułożyłam obok kurczaka. Nakryłam go pierzyną z liści tymianku i bazylii oraz suszonej chili. Całość polałam oliwą z oliwek i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. Pierwszą godzinę piekłam kurczaka pod przykryciem foliowoaluminiowym w temp. 170 st. C, następną godzinę i pół bez przykrycia w temp. 150 st. C. Kurczak ważył 1.6 kg, a piekłam go 2.5 godz. co sprawiło, że był przepysznie miękki i wyśmienicie chrupiący. A pieczony wespół z ziemniakami i przegryzany pieczoną goryczką cykorii...
Nawet jeśli nie jest to wspomnienie Waszego dzieciństwa spróbujcie, a będziecie zachwyceni...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A ja na to...