poniedziałek, 30 czerwca 2014

Z serii ciasto marchewkowe... Tym razem w lesie!







Tym razem trochę inaczej, bo z mąką kukurydzianą.
Ale reszta wg poprzedniego przepisu, czyli:
2 szkl mąki (dzisiaj kukurydzianej)
2 szklcukru
2 szkl. marchewki 
1 szkl. oleju z pestek winogron
4 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody 
2 łyżeczki cynamonu (albo na oko może być i więcej, bo im więcej tym lepiejJ)
1 łyżka pokrojonej żurawiny, 
czekolada gorzka
skórka pomarańczowa
Najpierw ubiłam jajka z cukrem, a kiedy masa była gładka i puszysta dodałam mąkę, proszek do pieczenia, sodę, cynamon i olej. Żurawina i czekolada starta na tarce stanowi niekonieczny dodatek w cieście. Na sam koniec marchew. Potem włożyłam do nagrzanego piekarnika. Do temperatury 175 st. C na 50 min. Na koniec 5 min. opiekania od góry. Tym razem przygotowałam ciasto w tortownicy z otworem kominowym pośrodku.
I na sam koniec polałam czekoladą z orzechami, rozpuszczoną w kąpieli wodnej…
I…wyszło dobrze i szybkoJ!

czwartek, 26 czerwca 2014

Hummus & tahini




Tahini, czyli pasta sezamowa, którą przygotowałam własnoręcznie, używając do niej szklankę ziaren sezamu i pół szklanki oliwy z oliwek, posłużyła mi do zrobienia hummusu.

Otóż tahini przygotowałam w blenderze, takim kielichowym, co to się stawia na robota kuchennego. Ale najpierw podsmażyłam na patelni suchej sezam. Podobno im bardziej się go podsmaży, tym bardziej gorzkie jest tahini... i coś w tym jest. Moje wyszło z dużą dozą goryczki! Wsypałam ziarna sezamu do blendera i pozwoliłam im się trochę utrzeć, trochę się z nich "dymiło" a blender stawał się coraz bardziej gorący... ale dało radę, wkrótce, niedługo dodałam oliwę i ubijało się tahini 5 minut w blenderze.

Tak zrobione tahini przełożyłam do słoiczka. A potem do blendera włożyłam dwie szklanki suszonej cieciorki (wcześniej namoczonej przez czas jakiś... powiedzmy 12 lub 24 godz. i potem gotowanej przez 20-30 minut), dwa rozgniecione ząbki czosnku, 1/2 łyżeczki soli do smaku i tahini - 1/2 szklanki, a i jeszcze sok z cytryny - też 1/2 szklanki. No i oliwa z pierwszego tłoczenia do udekorowania gotowej pasty.

I te składniki blendowałam ok. 5 minut, aż masa uzyskała konsystencję kwaśnej śmietany.
Obydwa przepisy na radą May S. Bsisu z Kuchni arabskiej.

Naprawdę, nie mogę uwierzyć, że tahini jest takie wdzięcznie proste...
A hummus tak dobry!

wtorek, 24 czerwca 2014

Biszkopt otulony czekoladą z dobrymi recenzjami...



Biszkoptowy tort przygotowany na bazie portugalskiego przepisu stąd, lekki jak piórko.

Osiem żółtek plus cztery całe jajka. Do tego osiem czubatych łyżek mąki kukurydzianej. I 250 gram cukru pudru lub miałkiego do wypieków.

Najpierw ubijamy jajka na puszysto, dokładając powoli po łyżce cukru. Następnie jak masa będzie puszysta - po około 10 minutach (tyle wytrzymałam tym razem), bo można i 13 minut... delikatnie dosypujemy po łyżce mąki delikatnie mieszając.

Gdy wszystko już ze sobą gra, wylewamy masę do tortownicy - ja wylałam do pełnej bez komina pośrodku tym razem - wyłożywszy brzegi uprzednio pergaminem - nastręczyło mi to trudu, ale udało się! No i następnie do nagrzanego piekarnika do 180 -200 st. włożyłam. Piekłam tak 35 min. Nic nie pomogło mi tym razem przykrycie pergaminem na kolejne 10 min. pieczenia w 180 st., bo biszkopt opadł był w środku. Jednak ładnie się przypiekł. Odstawiłam do wystygnięcia.

Następnie go przekroiłam nożem strunowym do tortów (nawiasem mówiąc - cudowny przyrząd kuchenny).
Środeczek, pomiędzy biszkoptami, wyłożyłam bitą śmietaną razy sztuk dwie (piątnica do deserów 36%). Prósząc pokrojonymi sezonowymi owocami - u mnie truskawkami.

No i do tego polewa czekoladowa - gorzka czekolada i trochę czekolady z kawą. I gotowe!

A i zapomniałabym...
I oczywiście mięta do przybrania, bo bez niej nie byłoby tak orzeźwiająco...

No, no, no...
Zadziwiająco lekki...
Torcik zebrał wciągające recenzje...


niedziela, 22 czerwca 2014

Omlet na przesmaczny poranek


Niby taki prosty omlet, a odsłony mogą być różne...

Omlet z żółtek z dodatkiem mąki kukurydzianej (dwie-trzy łyżki).

Było ich osiem (żółtek z bezy) dodałam jeszcze dwa jajka, bo chciałam mieć białka z jajka. Białka powyższe ubiłam i delikatnie wymieszałam z żółtkami doprawionymi mąką kukurydzianą.

I tak oto improwizowałam w mojej kuchni...

Podałam z odrobiną śmietany, przetworu truskawkowego, borówki amerykańskiej (bo w lesie nie było jagód:( ) no i listkami mięty własnej hodowli ogrodowej...

Smak mięty i cóż za aromat...
Przesmaczny poranek!



sobota, 21 czerwca 2014

Z wisienką pianka... czyli wspomnienie gdańskiego sernika...



Goldwasser Cafe na ulicy Długiej w Gdańsku...
Na wspomnienie pięknego wnętrza kawiarni, słodkiego sernika z pianką w towarzystwie wiśni pojawia się ślinka w ustach...
I na dokładkę właściwa stacja radiowa w głośnikach...
Czegóż chcieć więcej?

Słodka część Gdańska przypadła nam do gustu...

środa, 18 czerwca 2014

Żelujące 1:1... czyli... takie tam zwykłe przetwory truskawkowe...




?Czy zwykłe życie nie nabiera smaku, kiedy jest takie najzwyczajniej zwykłe...?

Kiedy najzwyczajniejszy mąż w przytupanych kapciach ogląda w tiviset sportowe wyczyny, bo lubi...
Kiedy najzwyczajniejsza żona w domowym dresiku biega po kuchni, bo lubi...

Użyłam:
cukier żelujący 1:1
1 kg truskawek
i to wszystko!

Kilogram truskawek obszypułkowałam i pokroiłam na cztery części każdą, no prawie każdą, z nich.. Zmieszałam z cukrem i pomieszałam, odstawiłam na 40 minut (czyli zignorowawszy przepis z opakowania cukru, gdzie była mowa o 3 lub 4 godzinach...) a potem zagotowałam już według przepisu, około 4 minut ciągle mieszając. Odstawiłam z ognia i wlałam do słoiczków. Siedmiu słoiczków... Po wystygnięciu słoiczki przełożyłam do mojej czarnej, przepastnej spiżarni...

?Czy zwykłe życie nie nabiera smaku, kiedy jest takie najzwyczajniej zwykłe...?

Kiedy najzwyczajniej w świecie, siadają sobie wieczorem z deserem słodkim przyprawionym przetworem truskawkowym?

Tak, to ten właśnie zwykły przetwór czyni życie niezwykłym...

Wtedy najzwyczajniejsze w świecie życie nabiera truskawkowego, słodko-lodowego smaku...

wtorek, 17 czerwca 2014

niedziela, 8 czerwca 2014

Co to jest Cafe de Paris i czy można to kupić w Wolfsburgu...



Cafe de Paris...Pierś Cafe de Paris...

A cóż to takiego??

Cafe de Paris to mieszanka przypraw, którą zasila m.in. kumin, kurkuma, kolendra, chili, wanilia, rozmaryn...Eklektyczna, no to można ją dostać również w innej części Europy niż Paryż. Można też kupić w Wolfsburgu, co też uczyniłam..

A następnie użyłam do nadziewanej piersi z kuczaka a`la Cafe de Paris:)

Niezbędne:
pół piersi z kurczaka
pomidor
dwa plastry szynki
rukola
szałwia
parmezan
cukinia
oliwa z oliwek
sól, pieprz, przyprawa Cafe de Paris

Do piersi przekrojonej włożyłam wiórki parmezanu, plastry pomidora, rukolę. Pierś posoliłam i doprawiłam pieprzem. Delikatnie zwinęłam, nadzieniem do dołu blaszki. Na wierzch położyłam dwa plastry szynki, posypałam Cafe de Paris i okryłam listkami rukoli i szałwią. Pokropiłam oliwą i włożyłam do piekarnika na 30 min. wraz z pokrojoną cukinią i plastrami pomidora.

Dobre jedzenie...

sobota, 7 czerwca 2014

Taki zimny... i wcale nie drań!



W sam raz na gorący, wiosenny wieczór.
Sernik na zimno!

Składniki niezbędne:
4 serki homogenizowane, naturalne
1/2 szkl. cukru pudru
cukier waniliowy
żelatyna (2 łyżki)
galaretka (magiczna-kolorowa owoce leśne oraz zwykła truskawkowa)

Najpierw przyrządziłam galaretkę owoce leśne i wstawiłam do lodówki. Następnie sernik, w sposób następujący: serki homogenizowane wymieszałam z żelatyną wymieszaną w jednej szklance wody, kiedy już trochę przestygła. Dodałam cukry wszelakie, tj. puder i waniliowy. Wymieszałam i wlałam do tortownicy, do której wcześniej włożyłam dowolnie rozkruszoną, gotową galaretkę leśną. Całość wstawiłam do lodówki. Kiedy już było gotowe, czyli żelatyna zrobiła swoje :) wylałam galaretkę truskawkową z drobinkami truskawek, którą wcześniej znacznie schłodziłam w lodówce.

Przyznacie, że prezentuje się znakowicie-smakowicie...

niedziela, 1 czerwca 2014

Pomarańczowe wzmocnienie w jajku...



Przyjechało do mnie w pomarańczowym samochodzie.
Naczynko silikonowe razy dwa, z pokryweczkami...

Boskie! Jeszcze raz dziękuję A. za ten energetyczny dar z serca!

Nałożyłam do niego liście szpinaku, wlałam oliwy z oliwek i wbiłam trzy całe jajka. Posypałam pieprzem, solą, papryką pikantną i salsą verde.

Włożyłam do pieca na dwie zdrowaśki, to jest ok. 30 min.

Na kolację zjadłam: cudne, lejące się pomarańczowe żółtko w silikonowej oprawie...