piątek, 30 grudnia 2011

Amaretto i gruszki



W odnalezionym segregatorze Kulinarny Atlas Świata oczom mym ukazały się gruszki rumowe. Obecność gruszek w domu zanotowałam, natomiast również brak rumu. Nie zmartwiło mnie to zupełnie, bo likier amaretto dobrze zastąpił rum.

Dla dwóch osób przygotowałam deser z 3ech niedużych gruszek. Potrzebowałam również:
1/4 szklanki amaretto + 1/2 łyżki amaretto,
1/4 szklanki rodzynek,
1/4 szklanki wody,
1 łyżka cukru,
odrobina masła .

Gruszki obrałam, wykroiłam gniazda nasienne i pokroiłam na ósemki.
Wszystkie składniki, tj. likier w szklance, wodę w szklance, rodzynki, cukier i masło umieściłam w garnku. Wraz z gruszkami. Całość zagotowałam, co chwilę mieszając. Gotowłam ok. 7 min., następnie wyjęłam delikatnie gruszki, gdy już nabrały trochę miękkości. Sos gotowałam dalej do odparowania, bo powinien nabrać konsystencji syropu. Na koniec zdjęłam z ognia i połączyłam z 1/2 łyżeczki amaretto, które tylko na to czekało... Tak przygotowanym sosem polałam moje gruszki.

A one tylko czekały na moje wiórki czekoladowe odzyskane...
I już potem pozwoliły się skosztować...

czwartek, 29 grudnia 2011

Na pokuszenie... czyli czas na upominki


Skutecznie dałam się skusić, znowu...
Tym razem zrobiłam świąteczne upominki, nie tylko z orzechów. Teraz skusiły mnie rodzynki.
Na ich 100 g przeznaczyłam jedną czekoladę Jedyną Wedla. Wyszło pysznie...
Upominkowe torebki wyruszyły do swoich nowych właścicieli.

Wprowadziłam też innowację. Otóż... w ramach wykorzystywania wszystkich produktów do końca, pozostałości czekolady z papieru, na którym stacjonowały rodzynki, usunęłam delikatnie nożem tzw. ruchem zeskrobującym. I właśnie takie, czekoladowe wiórki towarzyszyły gruszkom w amaretto.

Ale to jest historia, która niebawem...

środa, 14 grudnia 2011

Schab na zielono



Schab na zielono. Namoczony w wodzie z odrobiną soli oraz zielonym pieprzem i liściem laurowym. Tak namoczony schab pozostawiamy na całą dobę w zimnym miejscu, najlepiej w lodówce.

Poza solą, kulkami pieprzu zielonego oraz liściem laurowym i naturalnie schabem, potrzebujemy:
gruszki (taką ilość, dla ilu osób schab przygotujemy)
pistacje
oliwa
masło
cukier brązowy
majeranek
czosnek
pietruszka (natka)
wykałaczki

Po zamarynowaniu go w naczyniu z wodą, schab wyjmujemy oraz osuszamy ręcznikiem papierowym. Ja swój schab po wyjęciu natarłam resztkami tłuszczu gęsiego, który mi jeszcze z gęsi pozostał. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma taki cymes w lodówce, więc można polać oliwą. Następnie gęsto obsypujemy majerankiem i posypujemy solą (najlepsza oczywiście morska niejodowana!). Całość okrywamy namoczonymi liśćmi laurowymi oraz pokrojonym czosnkiem w mundurkach. Tak przygotowany schab pieczemy w temp. 160. Mój kawałek (niecały kilogram) piekłam ok. 1,5 godziny. Starajmy się nie zaglądać do piekarnika, w którym wytwarza się atmosfera wpływająca na kruchość schabu (myślę, że to jest tak jak z gęsią, gdy ją pieczemy tylko na blasze bez przykrycia).

Pod koniec pieczenia schabu, przygotowujemy gruszkę lub gruszki. Kroimy na cienkie plasterki poczynając od zaokrąglonego końca, pozostawiając grubszą końcówkę od ogonka niepokrojoną. Plasterki smażymy na patelni z masłem oraz brązowym cukrem.

Kiedy schab jest gotowy, kroimy cienko, nadziewamy wiązkami pietruszki i zawijamy, utrwalając dwoma lub trzema wykałaczkami. Podajemy z plasterkową gruszką. Dekorujemy pistacjami (z dodatkiem pieprzu zielonego) utartymi w moździerzu w sosie oliwnym.

Mam nadzieję, że wszyscy lubicie życie na słodko...

czwartek, 8 grudnia 2011

Slow motion



Odkryłam coś pięknego!
Włoskie orzechy w polewie czekoladowej.
Nie własnej, bo... Wedel, Wawel, Lindt..
Wybornie proste, wybornie wytrawne, choć w gorzkiej czekoladzie.
Czekolada: Jedyna, Dark 90% i Lindt dark chili.
One ciemne i kakaowe, rozpuszczone...
Orzechy w ciepłej kąpieli zatopione...
Na papierze wysuszone...

Nie mniej... lecz bardziej... Dla mnie!
Może też dla Was...

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Smak Galicji na talerzu





Był to najlepszy kurczak, przynajmniej w ostatniej dekadzie.
Kurczak z rolnictwa ekologicznego Krok - smak galicji. Kurczak wychowywany ekologicznie smakuje inaczej niż kurczaki, do których byłam przyzwyczajona przez sklepy i różne inne supermarkety.
Jednym słowem, chcę powiedzieć, że najdroższy (sic!) kurczak świata z gospodarstwa ekologicznego p. Marka Kroka w Białej Niżnej, którego nabyliśmy na biobazarze warszawskim, daleko przekroczył moje oczekiwania.

Kurczka przyrządziłam w nadzianiu.
Co oznacza, że potrzebowałam oprócz kurczaka:
dwie bułki
mięso mielone na tatar (1/3 opakowania z firmy morliny) można też użyć dowolnie przez siebie ulubionego bądź też zmielonego mięsa innego rodzaju
pęczek natki pietruszki
odrobina masła
sól, pieprz, majeranek

Namoczone bułki, po wyciśnięciu wymieszałam z mięsem, masłem i pokrojoną natką, przyprawiłam solą, pieprzem i włożyłam do wcześniej natartej solą tuszki kurczaka. Następnie, poprzez zaszycie spowodowałam, ażeby nadzienie nie wydostało się na zewnątrz.

Kurczaka posypałam solą, pieprzem oraz natarłam majerankiem. Pokruszyłam masłem oraz polałam oliwą. Piekłam w piekarniku (opiekanie góra-dół) ok. 2 godzin (na 2 kg wagi) w temp. 160 stopni C.

Po upieczeniu, pokroiłam na plastry, poczynając od odkrojenia udek oraz skrzydełek. Plastry kroiłam w kierunku do grzbietu, samego grzbietu już nie naruszając. Czyli można powiedzieć, że plastry kończyły się nadzieniem, a zaczynały pełną piersią.

I cóż?
Już zapomniałam, że kurczak może tak smakować....

piątek, 2 grudnia 2011

Ulubiony kawałek




Ulubiony kawałek, czyli 1/3 płata ciasta francuskiego. 
Tak, wiem nudne!
Ale co tam, ulubione! 
I w ten kawałek trochę rozwałkowany zawinęłam upieczoną paprykę (obraną ze skórki) oraz ser niebieski lazur. Roladę pokroiłam w plastry, ok. 2 - 3 cm i upiekłam. 

Potem, razem z lampką wina...już tylko się rozkoszowałam...