sobota, 16 stycznia 2010

W styczniu...Ucztowanie...





















Ucztowanie...
Margarita, serek kozi i hit wieczoru sałatka zasmakowana w Otrębusowej restauracji

Składniki następujące:
rukola (niecałe opakowanie)
kilka pomidorów suszonych (ja używam takich w ziołowej zalewie produkcji germańskiej)
pomidorki koktajlowe (najlepsze jednak podłużne)
ser pleśniowy (typu lazur niebieski)
ziarna słonecznika oraz sezamu (ok. łyżki każdego, ale to według uznania...)
ok. 5-6 łyżek octu balsamicznego (wypróbowany firmy Monini)
kilka kropli extra vergine

Rukolę rozkładamy na płaskim talerzu, pokrojone na połówki pomidorki, pomidory suszone krojone na plasterki oraz ser pokruszony na rukolę rozrzucamy.

Całość posypujemy zarumienionymi na patelni ziarenkami.
Uwaga! Nie spalić!
A całość polewamy zredukowanym octem balsamicznym, co oznacza, że mamy przez chwilę niemiły zapach w kuchni oraz piekące oczy i okno wskazane uchylić! Zredukowaną (gęstą), inaczej mówiąc, zmniejszoną ilość owego, nietaniego zresztą płynu... polewamy ten fajny i płaski talerz, kropelki extra vergine na dokładkę...

I nawet Katarina polubiła rukolę...

piątek, 15 stycznia 2010

Margarita popołudniową porą


Dzisiaj wieczorem jest czas na Meksyk... czas na margaritę...

A ponieważ wczoraj zachciało mi się przygotować cytrusy do drinków, tj. próbowałam, ale czy mi się udało?! W każdym razie inspirację zaczerpnęłam ze słoiczka limonek w syropie, które kupiłam w sklepie Five O`clock w ZT http://www.fiveoclock.eu/  
Margarita z five-limonką oraz syropem, truskawkowa zresztą wypadła wyśmienicie!

Margarita by ME:
3 łyżeczki zmiksowanych truskawek
1 kieliszek (50 ml) cointreau orange
2 kostki lodu
1 plasterek limonki
trochę syropu limonkowego
sok cytryny/limonki lub syrop limonkowy i cukier do wykończenia kieliszka (zamoczyć brzeg kieliszka w soku/syropie i następnie w cukrze).

Jednak wracając do mojej inspiracji...
To całkiem nie do końca jest pewne, że coś z niej wyjdzie, ale próbować zapewne warto! Cytryny i limonki pokroiłam na całkiem wąskie, niemal milimetrowe plasterki. Słoik cytrynowy zalałam cukrem (3 łyżki demarera) wymieszanym z niepełnym kieliszkiem cointreau orange. Natomiast limonkowy zagotowanym alkoholem wraz z cukrem (znowu 3 łyżkami demarera).

Mam nadzieję, że one - te cytrusy - oddadzą słoikom trochę swojego soku. Tak, abym ja mogła wykorzystać Ów do mojej truskawkowej margarity.

No i  zmiksowane truskawki już czekają na after hours...

piątek, 8 stycznia 2010

Styczeń_czas pożegnań

Z M&M wybrałyśmy się na seans Julie&Julia http://www.imdb.com/title/tt1135503/
niesamowity obraz o pasji. O pasji gotowania. O życiu usianym kuchnią. O tym, co jest prawdziwą pasją i jak można się tej pasji poświęcić. Zapomnieć w niej, poświęcić...

Ach.. A M&M wyjechała, zostawiła, ach nostalgia i czas pożegnań...

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Anette... prawie expresowo!






















Danie przygotowane dzięki uprzejmości IKEA... No może zupełnie nie do końca... Zakupiłam tam mianowicie blaszkę wyśmienitą 'a la Nigella' http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/50055863 , w której przygotowałam zapiekankę makaronową.

O takiej już zapewne nie raz i  nie dwa pisałam. Mięso mielone, wołowe usmażone w rondlu (również dzięki uprzejmości IKEA http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/categories/series/09336/ - och jest wspaniały) wraz z cebulą, kukurydzą, papryką żółtą, czosnkiem, pietruszką. Wszystko to wyłożone na makaron wcześniej ugotowany i najlepiej z gatunków krótkich. Całość polana kartonikiem sosu pomidorowego oraz posypana serem żółtym, tym ulubionym...

Potrawa poddana obróbce cieplnej, to jest opiekaniu w piekarniku przez czas krótki...

Kiedy danie spowiła warstwa zapieczonego sera podałam do stołu.