poniedziałek, 21 lipca 2014

Zafrappowani Brukselą!


Poniedziałek...
Cafe frappe...
Zafrappowani...



Tak, że aż nie chce się wierzyć, że wczoraj była niedziela...


niedziela, 13 lipca 2014

Owsiane daj co masz...



Owsiane daj co masz...

Ciasteczka owsiane powstały znowu z inspiracji Pani P. O dzięki wielkie! Choć bazują na przepisie Nigelli (tutaj).
Chciałoby się powiedzieć, daj co masz...
I tak! Niezbędnym do ciasteczek jest na pewno mleko skondensowane 500 g i dwie łyżki miodu, no i oczywiście płatki owsiane, jak sama nazwa wskazuje...

Proporcje mogą być różne, ale jak podaje źródło, zawsze suchego towaru jest ok. 670 g. Z przewagą oczywistą płatków owsianych.
W moich ciasteczkach zagościły orzechy laskowe, figi suszone, ziarna sezamu, migdały, suszone śliwki, żurawina...

Mleko podgrzałam z miodem (nie musi się zagotować!), a następnie wymieszałam z suchymi dodatkami. Wyłożyłam na dużą blachę, płaską, z piekarnika, wyłożoną papierem. Uładziłam masę ręką, tak najlepiej wyczuć, czy jest równo. Zresztą tak najbardziej lubię :) czuć to, co się robi...
Wstawiłam do piekarnika na 60 min. do temperatury 130 st. C. i po upieczeniu odczekałam 15 min. Po czym pokroiłam całość na nieduże kawałki o kształcie prostokątów.

Batony owsiane, małe, większe, cieńsze, grubsze...

Nieistotne...

Najważniejsze, że śniadanie smakowało...


czwartek, 10 lipca 2014

Sezonowe pesto



W sezonie na sałaty najbardziej lubię jeść rukolę…

No to zrobiłam sobie pesto z rukoli. Z dodatkiem liścia radiccio10 dkg rukoli wykorzystałam, wcześniej umywszy. Uwaga: umyć dobrze, jeśli korzystacie z rukoli prosto z pola jakiegokolwiek (piach potrafi zniszczyć nawet najlepsze wrażenie smakowe). Moja rukola od Majlerta potrzebowała długiego mycia, bo wiadomo… była prosto z pola…

A więc… wracając do meritum dania. Liście pokrojone wrzuciłam do blendera, dolałam oliwę z oliwek ok. ½ szklanki, dołożyłam pestki sezamu (z konieczności, bo zaobserwowałam brak orzeszków piniowych) i zblendowałam. Rukolowa masa została posolona i mocno przyprawiona pieprzem.

Do makaronu spaghetti z kukurydzy rumuńskiej (sprawozdano na opakowaniu, że nie GMO) dodałam rukolowe pesto z wiórkami parmezanu.
Kwitnące części rukoli wraz z pesto zjedzone ze smakiem…

wtorek, 8 lipca 2014

Na pomarańczowo!


Wczoraj pracowałam z kolorem pomarańczowym...
Od Panów z Weselnego Drink Baru dostałam spersonalizowanego drinka bezalkoholowego.

Czyli, że pomarańczowy sok, cząstki pomarańczy i limonki, sok cytrynowy, sok jabłkowy, koktajl truskawkowy. No i masa kostek lodu... Z przybraniem, a jakże... pomarańczowym! A w jakich to proporcjach?? Święty raczy wiedzieć...

Drink dostaje moją rekomendację! :)

piątek, 4 lipca 2014

Gryczany Pasztet Znakomity



Pasztet gryczany jest znakomity. Ojcem i matką założycielką tego sukcesu jest Pani P., dla której wypisuję niniejszym poniższe, ku pamięci…

To Ona zaszczepiła we mnie tę pasztetową ochotę!

Mój pasztet „na oko” robiony… Wasz pasztet – Wasze proporcje! A mój pasztet?

Powinien był mieć w sobie 40 dkg kaszy gryczanej20 dkg sera typu feta i cztery jajka. Plus różne dodatki… A co miał mój pasztet w sobie? Wszystkiego było „na oko”. I tak…
Użyłam kaszę gryczaną ugotowaną wcześniej w innym celu. Stąd nie wiem, ile jej było dokładnie. Bo i nie pokusiłam się o zważenie tejże… Więc kasza gryczana. Do tego dołożyłam, startą na grubej tarce, cukinię małą, rzecz by można ok. sztuk dwie. Dodałam też pokrojoną pieczarkę – może sztuk trzy – taką resztkę, która została mi z zapiekankia więc była już podsmażona…
Dodałam zioła: tymianek, bazylię i miętę…
Zmieszałam wszystko razem, tj.:
Kaszę gryczaną
Rozbite jajka
Ser typu feta
Zioła
Cukinię
Pieczarki

Moją masę pasztetową doprawiłam pieprzem i wylałam do wyłożonej papierem blaszki podłużnej, keksowej…
Piekłam w temperaturze 160 st. C. przez 40 minut. Na koniec wrzucając piekarnik na bieg opiekania od góry.
Hmmm…
W pasztecie odczuwalna szczypta tymiankowej miłości…


środa, 2 lipca 2014

W lesie... one tam są!





Jeśli nie wierzycie, że one tam są, zróbcie to!
Idźcie tam, one tam są!

Jagody tam są...
Idźcie do lasu i poszukajcie!
Widziałam na własne oczy, a moje własne ręce dotykały krzaczków i zrywały lipcowe owoce...
Kubki smakowe cieszyły się, że byłam w lesie!

No i na zakupach lodowych w sklepie, gdzie sprzedają Algidę staciatella...