poniedziałek, 25 czerwca 2012

Pora odpocząć



Niebawem wybieramy się na mazurski slow food...
Miastowi na Mazury! Bo w końcu pora na chwilę się zatrzymać...
I stąd chęć ponowna...

Znowu zrobiłam tartę cebulową, dokładnie tak jak jeszcze niedawno (czyli tu), acz z innym dodatkiem!
Zamiast sycylijskich kaparów dodałam zielone szparagi, całkiem slow, bo bezpośrednio od producenta na własnym rowerze przywiezione (czyli Majlert) oraz burakiem z bazarku, z Marymontu...

Tak smakuje niebo...

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Przerwa na bakłażana




Nadziewane plastry bakłażana, tak sobie w przerwie pomyślałam... przygotuję...

Najpierw umyłam warzywo, potem pokroiłam na bardzo cienkie plastry (bez przesady, ale muszą być jak najcieńsze, bo później muszą dać się zawinąć) i oprószyłam solą. Odstawiłam na jakiś czas (myślę, że wystarczy ok. 15 min.) dłuższy. Następnie pozbyłam się goryczki bakłażanowej opłukując plastry wodą i osuszając. Potem już tylko wypełniłam nadzieniem. I nie muszę chyba mówić, że tutaj można posługiwać się swoją kreatywnością...

Ja miałam dwa rodzaje tegoż.
Jedna partia bakłażanów została wypełniona listkiem szpinaku sałatkowego (świeżynka od Majlerta), paskiem serka fety, kaparem i plasterkiem świeżego pomidora. Zawinięta i przyszpilona wykałaczką.

Druga partia zawierała podobnie liść szpinaku, smażone, mielone wołowe mięso, pasek pomidora suszonego z zalewy oraz ociupinka sosu pomidorowego zmieszanego z pokaźną ilością świeżego tymianku. Partia zawinięta i też przyszpilona.

Całość ułożona w żaroodpornych naczyniach i wstawiona do piekarnika (bez specjalnego, wcześniejszego jego dogrzania) na ok. 45 min. W ostatnich 10 minutach można posypać startym, żółtym serem. Choć bez przymusu. Można podać z sosem pomidorowym lub krojonymi pomidorami z puszki.

Do wina...
I zasługuje na powtórkę!


środa, 6 czerwca 2012

Dlaczego znowu truskawki...



Sezon w pełni i ot dlaczego...


Szczególnie myślę o tym, żeby zrobić z nich deser wtedy, kiedy nie są oszałamiająco świeżo zerwane, no dobra, kiedy nie są świeżo z targu przyniesione...
Otóż takie truskawki można, jak już pewnie się niejednokrotnie przekonaliście, traktować na prze...różne sposoby. A jeśli jeszcze pod ręką posiadacie żelatynę, galaretkę owocową i na przykład biszkopty, to wtedy jest już idealnie! W lodówce musicie mieć też jogurt lub śmietanę. Wtedy możecie przygotować taki oto deser truskawkowy, czerwcowy...


Truskawki zmiksowałam w blenderze wraz z cukrem oraz jogurtem względnie śmietaną (wg gustu i w zależności od słodkości truskawek, a także pierwiastka kwasowości śmietany, czy też jogurtu). Do przygotowanego koktajlu dolałam żelatynę (sporządzoną wcześniej wg przepisu z torebki i przestudzoną). Odstawiłam na chwilę do delikatnego stężenia. Niestety nie byłam cierpliwa, tym razem... (o wiele lepiej przeszłam test cierpliwości w przypadku robienia nalewki). Otóż, historia wyglądała następująco. Na spód ułożyłam podłużne biszkopty (zrobione dla sklepu Real - pyszne również do tiramisu, a cena konkurencyjna!). Zniecierpliwiona nie tężejącą, koktajlową masą wylałam ją na biszkopty (na tortownicę wyłożoną pergaminem), a te uniosły się na górę. Wiadomo przecież, że nie są zbyt ciężkie :). I tak oto wylądowały pomiędzy truskawkowym koktajlem a galaretką truskawkową. Na wierzch, jakżeby inaczej... truskawki w plasterkach, zatopione wszakże w trrruskawkowej galaretce...


Ktoś powie zbyt dużo?! 
Nigdy dość, szczególnie w upalne, czerwcowe dni... 
Ech!


wtorek, 5 czerwca 2012

Fale truskawek




Tym razem szukałam pomysłu na letnie ciasto z truskawkami. Spodobało mi się spotkanie czerwone z bezpłatnego dodatku Gazety Wyborczej, choć w przepisie mowa była o wiśniach, ja postanowiłam zamienić je na truskawki.

I tak ciasto:
20 dkg masła,
25 dkg cukru,
6 jajek
40 dkg mąki
15 g proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
40 dkg truskawek

I do masy:
2 szkl mleka
1 torebka budyniu śmietankowego (wg przepisu waniliowego)
2 łyżki cukru
ok. 15 dkg masła (wg przepisu 25 dkg)
2 łyżki żurawinówki (wg przepisu kirszu)
2 łyżki kakao lub gotowej polewy czekoladowej

Miękkie masło utarłam z cukrem i dodawałam jajka wciąż miksując. Wsypałam mąkę z proszkiem do pieczenia i wymieszałam delikatnie trzepaczką. Ciasto podzieliłam na dwie części. Najpierw umieściłam jasną na blasze wyłożonej pergaminem. Do drugiej połowy dodałam kakao i wyłożyłam na ciasto jasne. Ułożyłam równomiernie truskawki pokrojone w plasterki. Piekłam ok. 40 minut w piekarniku w temp. 180 st. C.

Masę przygotowałam z przyrządzonego budyniu (wraz z cukrem). Po ostygnięciu dodałam do utartego masła (nie dodałam całego budyniu, bo masła miałam również mniej) i dodałam żurawinówkę. Ciasto po ostygnięciu wysmarowałam równomiernie cienką warstwą budyniową. Na koniec zaś posypałam kakao.

Niniejszym sezon truskawkowy uważam za otwarty!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Pierwsza połowa już za mną!


Pierwsze 44 dni już za mną!
Nalewka została przelana. Po kolejnych kilkudziesięciu dniach będę musiała ją jeszcze przefiltrować. Potem zaś zobaczymy, czy dam radę ją jeszcze harmonizować... Dodam tylko, że niewielka część została już skosztowana...
Przy okazji wpadłam na fantastyczne miejsce w sieci, ale też na żywo - niniejszym polecam Wino Hobby.

A więc czy dalsza harmonizacja? Czy też wędruje ku uciesze...