niedziela, 28 lutego 2010

A jak to było w Powstaniu... bo dzisiaj jest dużo prościej...








1944 Powstanie Warszawskie...
Nie były to łatwe czasy!




























2010 Rok Tygrysa...
To już całkiem inne czasy...

A o dobrą strawę jest dużo prościej, szczególnie w muzealnej kantynie...

Poranno-niedzielne biesiadowanie






















Dlaczego nie spędzić niedzielnego poranka w miłym towarzystwie...
Jeśli można, to nawet się powinno! Dla samego bycia razem.

I z podziękowaniem dla MM...

sobota, 27 lutego 2010

Sobotnie gofrowanie





















Poranne gofry wyszukane w globalnej wiosce, na które przepis wygląda następująco:

2 szklanki mąki
2 szklanki mleka
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
4 łyżki oleju
szczypta soli

Mąkę, mleko, żółtka oraz olej i proszek do pieczenia zmiksować. Do zmiksowanej masy dorzucić ubite białka. Wszystko razem wymieszać i wylewać na nagrzaną i naoliwioną gofrownicę. Przez ok. 4-5 min. w gorącej gofrownicy trzymać je zamknięte... to znaczy gofry trzymać zamknięte...

Oprószyć cukrem pudrem i przybrać ulubioną konfiturą.
Mniamniuśne!

sobota, 20 lutego 2010

Sushi... czyli o tym jak jedzenie ratuje humor i życie...




























Sobotnim popołudniem, po "gehennie" zakupowej, na stole, w jednej z dzielnic Warszawy, zawitało własnoręcznie przyrządzone sushi...
Jeśli dobrze policzyłam to rzeczonych rąk było sześć, na dodatek jeszcze łapy, łapy, cztery łapy...

I tak wiedzeni przepisami, instrukcjami dobrnęliśmy...
Zwieńczyliśmy wieczór wspaniałą kolacją z sushi w roli głównej...
A ręce...
Niby takie umęczone, no bo to i nóż szefa trzymać niełatwo...

Z pałeczkami jednak dały radę!

środa, 17 lutego 2010

Jabłkowa rozkosz wieczorową porą






















Dzięki uprzejmości Państwa A&K powstała rozkosz jabłkowa...
Dobra na śniadanie, kolację oraz obiad...

Właściwie, to trochę skłamałam pisząc, że to dzięki uprzejmości Państwa... bo to dzięki uprzejmości Pana K. powstało wieczorową porą to urocze danie. Zapomniałabym była, że olej też dzięki uprzejmości sąsiedzkiej od Pani E., którą oczywiście pozdrawiam...

A z tego co pamiętam, użyto do tegoż:
jabłek (drobno pokrojonych)
mąki
kefiru
cukru waniliowego
szczypty soli
i chyba jajka (ale ilości nie przyuważywszy:)

No i malutkie placuszki wylewane drewnianą łyżką na rozgrzaną patelnię...
Zaprawione Polaków gawędami..

wtorek, 16 lutego 2010

Portugalskie wspomnienia










Ach... co to był za sok...

Portugalskie i słodkie pomarańcze, "niewyględne" ale słodkie, a nie wszystko słońce choć słoneczny blask bije.. A te pomarańcze miały coś w sobie, niepowtarzalną słodycz... portugalską, przepełnioną przeznaczeniem, fado...

A i teraz za nimi tęsknię! Ale na szczęście w moim pięknym kraju też można sobie poużywać... Powyższe hiszpańskie Gragony też niczego sobie...

Ze staropolskim pozdrowieniem: Na zdrowie!!!
Czego Wam i Sobie Życzę!