poniedziałek, 20 lutego 2012

Słodka pianka...




Z całą pewnością można powiedzieć, że zrobiona dzięki tłustemu czwartkowi...
Otóż miały być pączki i były! Z tajnego przepisu gdzieś na gotujebolubi :)... rzeczywiście pyszne, ale gdzieś popełniłam błąd w procedurze, bo wyszły mi dziwnie płaskie, nic to! ?spróbuję być może raz jeszcze... kiedyś...

A tymczasem...
Usiadłam nad dużą ilością białek jajowych, które musiałabym wyrzucić gdybym nie wpadła na pomysł też już przecież znany. Australijska Biała Pavlova dzięki
uprzejmości Mojewypieki i wszystkim innym, którzy pisali o tym przepisie... 

czyli deser z 20 białek "popącznych" (porcja na dwa duże kręgi i torcik z trzech małych wielkości talerzyka deserowego, uff), ilość polecana na dużą biesiadę rodzinną bądź klasyczną domówkę...

do 2 dużych kręgów:
po 6 białek, 300 g cukru miałkiego, 1 łyżeczka mąki kukurydzianej i 1 łyżeczka octu jabłkowego
zaś do 3 małych kręgów pozostałe 8 białek.

Białka ubijamy, najpierw wrzuciłam mąkę z octem i niebawem całą resztę cukru i dobrze ubiłam. Tak jak zalecano na papierze wymalowałam okręgi i wyłożyłam dwie duże porcje sztywnego białka , ułożyłam w piekarniku na 10 min w 190 stopniach C., po czym do wskazanej temperatury zmniejszyłam, czyli 150 st. C i piekłam 90 minut. Przyznam, że ten efekt mnie oszołomił, bo to był mój pierwszy raz (sic!). Jeden regularny krąg zjedliśmy z bitą śmietaną i rozmrożonymi owocami leśnymi. A potem pozostał już tylko torcik z małych krążków, przełożony bitą śmietaną, leśnymi owocami i kolejną warstwą z mandarynkami z puszki..

Czwartkowe, słodkie odkrycie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A ja na to...