wtorek, 7 lutego 2012

Główki, ząbki, plasterki...



Zaczęłam się zastanawiać, czy mogę wykorzystać słoik kupiony z zawartością w Kredensie na potrzeby swojego wyrobu, który niniejszym prezentuję?! HM, jednogłośnie i przez aklamację uznałam, że mogę. Ilość czosnku, której użyłam usprawiedliwia wybór tego, a nie innej wielkości słoiczka :). Przepis autorski, skompilowany z wielu już znanych marynat. Jest to trochę vabank, bo nie wiem zupełnie czego się spodziewać. Dzisiaj zrobiłam, ale kiedy marynata będzie dobra? czy na przykład jutro...
Jutro chciałabym zjeść ją jako dodatek do wietnamskiej zupy PHO.  Spróbuję jutro, być może też pojutrze.

Otóż te dwie główki czosnku pokroiłam na cienkie plasterki w poprzek ząbków i podobnie średniej wielkości  chili. Zagotowałam trochę wody wraz z około dwoma łyżkami octu i łyżką cukru (chyba za słodko!), potem ona zawrzała i zalałam czosnek tym wrzątkiem. I potem 5 minut pasteryzacji.

Spróbuję jutro, być może też pojutrze...

1 komentarz:

  1. Brzmi świetnie!
    Dla mnie ta ilość cukru jest o.k.,bo lubię marynaty kwaśno-słodkie.

    OdpowiedzUsuń

A ja na to...