wtorek, 22 maja 2012

Pomarańczowy nastrój





Ot i koniec dostawy sycylijskich pomarańczy!
Do zamówienia u Chilibite (ale dopiero jesienią...)

To była przedostatnia dostawa. Kilkanaście pomarańczy, a właściwie skórek z pomarańczy wykorzystałam... Było około 20. Nieduże, niegrube, ale zawsze to coś! Tym bardziej cieszyło, że z dostawy bezpośredniej, co za tym idzie nie woskowanej...
Pomarańcze obrałam z wewnętrznej, białej szaty, a następnie pokroiłam. Można w paski (gdy zamierzamy moczyć w czekoladzie), a można w kwadraty. I takie najlepsze do ciast.

A więc całość wraz z wodą i cukrem (przepisy podają, że różnie). I ja też dodałam dowolnie... Zalałam wodą (nakryła skórki dwa razy) i dodałam cukru sporą ilość. Jedną, dwie szklanki...
Następnie gotowałam ok. 40 min. Do momentu aż skórki przybrały prawie przezroczystą barwę. Wyjęłam je na papier i obsuszałam do następnego dnia. A całkiem suche umieściłam w słoiku.

Jakoże zapas to i do dzisiaj cieszą one mnie i moje desery...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A ja na to...