Sobotnim popołudniem, po "gehennie" zakupowej, na stole, w jednej z dzielnic Warszawy, zawitało własnoręcznie przyrządzone sushi...
I tak wiedzeni przepisami, instrukcjami dobrnęliśmy...
Zwieńczyliśmy wieczór wspaniałą kolacją z sushi w roli głównej...
A ręce...
Niby takie umęczone, no bo to i nóż szefa trzymać niełatwo...
Z pałeczkami jednak dały radę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A ja na to...