Z misji do Chin M. przywiozła mi kilka kulinarnych drobiazgów, za co jestem jej bardzo wdzięczna i dedykuję jej ten wpis.
Herbatę OOLONG http://pl.wikipedia.org/wiki/Oolong już próbowałam, całkiem jest niezła. Zaś co do upominków słodkich się jeszcze nie odważyłam. Nie to żeby jakoś dziwnie wyglądały, ale sprawy związane z aferami w Chinach dotyczącymi różnych, przeróżnych dodatków nie pomagają mi w tym wcale!
Sama też zrobiłam sobie "chiński" prezent. Przyrządziłam danie z ryżem po chińsku. Chociaż M. mówi, że w Chinach takiego nie uwidzisz, tam tylko różne dziwadła...
Gliniaczek z chińszczyzną polega na:
piersi z kurczaka (pokrojona w kostkę),
przyprawie z imbirem (w rodzaju masali),
ananasie (pokrojony w kostkę),
warzywach mrozonych chińskich.
Pierś smażyłam na oliwie z oliwek, dodałam przyprawę, ananasa i warzywa. Dusiłam ok. 10-15 min. podlewając trochę wody, żeby wytworzył się sos. Tak przygotowanym sosem przystroiłam ryż biały. I wyglądało też nieźle! Moim skromnym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A ja na to...