poniedziałek, 27 lutego 2012

Legumina



Maja Łozińska pisze w swojej książce "Smaki dwudziestolecia", że w międzywojennej Polsce na topie były obiady trzyczęściowe, to jest: zupa, danie główe i deser, leguminą zwany.
Od kiesielu, przez kompot, galaretkę, naleśniki na torcie hiszpańskim kończąc...
Przeszło mi to przez myśl, gdy pomyślałam o wykorzystaniu kaszy jaglanej, o której z kolei zaczytałam się w "Miastowi, slow food i aronia losu" u Anny Kamińskiej.
Otóż nazwałabym ten sposób na deser leguminą właśnie... kasza jaglana z powidłami śliwkowymi i śmietaną.

Kaszę jaglaną zrobiłam wg przepisu z opakowania:
1 część kaszy na 2ie części wody plus łyżeczka masła (gotowana 15 min.)
powidła śliwkowe (slow food ®by mama)
odrobina lub nie :) śmietany

Trzecie danie nieustannie...


4 komentarze:

  1. Tak, zadziwiająco naprawdę dobre, kiedyś podobnie tez jadałam kaszę mannę tyle, że z sokiem malinowym i jej smak wspominam dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam uparować kaszę jaglaną na mleku w stosunku 1 litr mleka do 1,5 szklanki kaszy - wyjdzie całkiem spory garnuszek pyyysznej kaszy. Bardzo dobra z ulubionym dżemem, powidłami, owocami czy też sama. Doskonała na śniadanie, piątkowy obiadek, lekką kolację albo - jako legumina :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co te "papki" w sobie mają, że można je jeść na okrągło? ;)

    OdpowiedzUsuń

A ja na to...