środa, 11 stycznia 2012

Ziemniak odsłona pierwsza



W Boliwii i Peru występują w tysiącach kształtów i kolorów. Można na nich oprzeć całą dietę. Szczególnym uśmiechem darzę niektóre nazwy tych odmian, takie jak popioły duszy w kolorze różowym, silny poranny przymrozek w kształcie naszego ziemniaka, acz z fioletową plamą,  czy też tkaną kamizelkę w kolorze czerwonym. I tak sobie myślę: dobrze, że czasami zapobiegamy... całkowitej degradacji i niszczeniu bioróżnorodności, na którą pracowały całe pokolenia. I to dobrze, że mamy banki nasion, tak jak na przykład ten Światowy Skarbiec Nasion na Spitsbergenie.Choć lepiej byłoby, gdybyśmy nie musieli z nich korzystać... ach!

Może jeszcze nie wszystko stracone!
Lord, Irys, Irga i pewnie jeszcze wiele innych, choć ja tylko te widuje na bazarkach...

Postanowiłam je upiec.
4 średnie ziemniaki umyłam i obtoczyłam w białku, po czym solą morską.
2 średnie ziemniaki umyłam, przekroiłam na pół, wydrążyłam łyżeczką półkole i napełniłam farszem (ser biały z czosnkiem), a nadzienie posmarowałam białkiem (wyglądem przypominało jajko na twardo przekrojone na pół, acz zamiast żółtka ser...)

Ziemniaki ułożyłam na płaską blachę, połówki ziemniaków zaś przed włożeniem na blachę opatuliłam srebrną folią. Tak spędziły w piekarniku 30 min. i po wyjęciu smakowały prawie jak z ogniska. Z tym, że soli na ziemniakach obtaczanych, nie sposób schrupać, bo jest twarda... tak więc raczej stosować będę drugi sposób, bo nie lubię takiego zmarnowania morskiej soli z Pagu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A ja na to...