wtorek, 28 października 2008

O naleśnikach już kiedyś pisałam, ale co tam...

Pomyślałam sobie, że zaryzykuję i napiszę o nich znów. Naleśniki, czyli najprostsza rzecz na świecie...

Recepta na nie jest prosta:

mąka
mleko
woda
1 jajko
trochę cukru (0.5-1 ł.)
masło

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować, tak aby nie było grudek. Do dość rzadkiej masy (tak żeby na patelni łatwo się rozprowadzały i były cienkie) można też dodać niewielką ilość wody gazowanej, bądź mineralizowanej. Wtedy będą pulchniejsze. Proporcje składników zależą od tego ile tych naleśników pragniemy zaserwować. Z ok. 0.5 kg mąki powinno wyjść ok. 20 sztuk.

Kiedy już etap smażenia (na średniej wielkości patelnię nakładamy kazdorazowo odrobinę masła i wlewamy porcję masy naleśnikowej) mamy za sobą, na każdego naleśnika nakładamy masę serowo-wiśniową.



Do masy serowo-wiśniowej potrzebujesz:

ok. 0.6 kg sera białego (na ok. 12 naleśników)
jogurt lub śmietanę
cukier
cukier waniliowy
wiśnie (w tym akurat przypadku :)



Składniki masy mieszamy razem, z większą ilością cukru (bo wiśnie są kwaśne). Nakładamy ok. 1.5 łyżki masy na każdy z naleśników i składamy na pół i potem jeszcze raz na pół. Trójkątne zawiniątka polewamy jogurtem (opcjonalnie z cukrem) lub po prostu cukrem.
I gotowe, voila!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A ja na to...