poniedziałek, 27 września 2010

Grad Umag gdzieś na nabrzeżu Lado 1991










Chronologicznie było to pierwsze miejsce po przyjeździe do Chorwacji. I chyba też pierwsze pod względem wrażenia, przynajmniej dla mnie! Smakowo swojskie, przyjemne krajobrazowo no i na jedzenie zbyt długo się nie czeka... podają po 12. Kto wie czy obowiązuje siesta?! Nic to, do stołu podano: kalmary z grila, sardele, było ożujsko lokalne, wino domaćne, stołowe... No i oczywiście kawa, na obudzenie zmysłów po podróży. Jeśli tam będziecie, gorąco polecany klimat!
I te lignje na  żaru! Nie ma to jak świeże, chorwackie kalmary! I takich właśnie Wam życzę smaganych wiatrem na nabrzeżu w Umag...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A ja na to...